Zobacz także: luka w prawie • biegły w prawie • uczony w prawie • Prawie robi wielką różnicę. • luki w prawie podatkowym • zaświadczenie o prawie do głosowania • znikoma szkodliwość społeczna • prawo do pracy • prawo do spadku • prawo do odszkodowania • prawo do współużytkowania • prawo do współdecydowania
ks. Jacek Wł. Świątek „Prawie” robi wielką różnicę. Obchodzona niedawno z wielką pompą rocznica „jedno-trzecio-wolnych” wyborów 1989 roku dla wielu dziennikarzy i publicystów stała się okazją do pewnych podsumowań naszej „polskiej drogi do wolności”.
To najlepszy sposób na sukces. Nie mogą się gryźć, a jest to bardzo prawdopodobne przy zestawieniu ze sobą dwóch, różnych odcieni drewna, bądź połączenia kolorów prawie takich samych, a jak słynne powiedzenie głosi „prawie robi wielką różnicę”, powinniśmy się tego wystrzegać.
Zwykło się mawiać, że "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia". Te stare polskie porzekadło ma w sobie wiele prawdy, ponieważ perspektywa robi wielką różnicę i w odpowiednich
Prawie robi wielką różnicę - pamiętacie to hasło? Jakość ma znaczenie, włókno/włosie ma znaczenie, drewno ma znaczenie, pochodzenie ma znaczenie - a
Żona bez Ż to tylko ona – trafne spostrzeżenie natury nie tylko językowej, ale także aksjologicznej. Hasło to pochodzi z reklamy piwa Żywiec. Podobnie jak Prawie robi wielką różnicę – to już hasło z innej kampanii tej marki, ale równie lubiane i powtarzane.
Tłumaczenia w kontekście hasła "która robi wielką różnicę" z polskiego na angielski od Reverso Context: A jak powiedział Winston Churchill - Nastawienie to mała rzecz, która robi wielką różnicę - podsumował Andrzej Kozłowski, Prezes Zarządu Emitel.
PRAWIE robi wielką różnicę. Link do nauczania w komentarzu . Kościół Na Skale w Gołdapi · Original audio
Oczywiście, problemy nauczy- cieli i ich uczniów dotyczą rozmaitych zjawisk: wyrównywania poziomu wiedzy z literatury i kultury polskiej, także tzw. wiedzy ogólnej (jak choćby nieznajomość pewnych frazeologizmów wchodzących do użycia z kultury popularnej/reklamy: takie rzeczy to tylko w erze, prawie robi wielką różnicę), ale nam
- Jest taka reklama, prawie robi wielką różnicę. Prawie przez cały mecz prowadziła Spójnia, ale liczy się ostateczny wynik, a to my zwyciężyliśmy - cieszył się kapitan Inżynierów
b1wz. prawie robi wielką różnicę po angielsku Tłumaczenie i definicja prawie robi wielką różnicę, polsko - angielski słownik online. Znaleźliśmy przynajmniej 8 przykładowe zdania z prawie robi wielką różnicę. tłumaczenia prawie robi wielką różnicę Dodaj almost doesn't count en near success (or correctness) is not deemed success (or correctness) close, but no cigar Phrase en that's almost correct, but not quite en that's almost correct, but not quite Nie, prawie robi wielką różnicę, a odpowiedź nadal brzmi nie. No, we are nowhere near engaged, and the answer is still no. Prawie robi wielką różnicę. Najwyraźniej prawie robiło wielką różnicę dla tych dwojga. Yeah, well, close to a million dollars wasn't enough for these two. Prawie robi wielką różnicę, paniusiu. Almost don't count, lady. Jak to " Prawie robi wielką różnicę "? What do you mean, " nearly don't count "? Prawie robi wielką różnicę opensubtitles2 Prawie robi wielką różnice. Niestety, prawie robi wielką różnicę, bo kreda jest twarda i ciężko się ją nakłada na papier. Unfortunately, almost makes a big difference, because the chalk is hard and difficult it is applied to the paper. ParaCrawl Corpus Najpopularniejsze zapytania: 1K, ~2K, ~3K, ~4K, ~5K, ~5-10K, ~10-20K, ~20-50K, ~50-100K, ~100k-200K, ~200-500K, ~1M
„Pamiętaj synu, że mundial to turniej najłatwiejszy do wygrania. Zaledwie siedem meczów może dać ci nieśmiertelność” – to słowa Pablo Forlana, ojca Diego, kapitana reprezentacji Urugwaju. Pablo jako piłkarz (grał na pozycji środkowego obrońcy) wziął udział w dwóch Mundialach (w 1966 roku nie zagrał ani minuty, a Urugwaj dotarł do ćwierćfinału, w 1974 drużyna odpadła w fazie grupowej, a Forlan senior wystąpił we wszystkich trzech meczach). Diego ojca wysłuchał, ale wypełnić jego woli nie zdołał. Tytułu mistrzowskiego swojej drużynie nie dał, ale we wspomnianych siedmiu meczach wystąpił, przegrywając jednak dwa najważniejsze. Niestety, ostatnia porażka kosztowała go medal. Dotąd dwukrotnie Urugwajczycy cieszyli się z miejsc na podium – w 1930 i w 1950 roku zdobywali tytuły mistrzowskie. Krążek w RPA byłby więc trzecim dla tego kraju i z pewnością przybliżyłby Diego do nieśmiertelności. Indywidualne tytuły? Cóż, dziś są, za rok mało kto będzie pamiętał, że to Diego Forlan, kapitan i lider czwartego zespołu świata, został przez FIFA uznany najlepszym piłkarzem południowoafrykańskiego turnieju. Nie wspomną też o nim kroniki jako o królu strzelców Mundialu – choć pięć zdobytych goli stawia go na równi z Davidem Villą, Wesleyem Sneijderem i Thomasem Muellerem, to niedorzeczny regulamin statuetkę Złotego Buta przyznał jedynie młodemu Niemcowi. Inaczej mogłaby wyglądać ta statystyka. Kiedy w 51. minucie meczu o trzecie miejsce Forlan ekwilibrystycznym strzałem wyprowadził swój zespół na prowadzenie, był na najlepszej drodze do tego, by nie tylko zostać uznanym za numer jeden turnieju, ale również by czuć sięnumerem jeden tych mistrzostw. Po raz drugi stanął Diego przed szansą zapisania się w kronikach w 93 minucie spotkania, przy stanie 3-2 dla Niemców. Jego piękny strzał z rzutu wolnego wylądował jednak na poprzeczce bramki Manuela Neuera. Nie doprowadził Diego niemal w pojedynkę do dogrywki, nie został samodzielnym liderem klasyfikacji snajperów…. Brązowy medal Mundialu, tytuł króla strzelców i najlepszego zawodnika imprezy to byłoby coś! A przecież sezon klubowy zakończył zdobyciem Pucharu Ligi Europy, w której w dziewięciu meczach zdobył sześć bramek, z czego dwie w finale rozgrywek. Z takim dorobkiem Forlan mógłby, jako pierwszy Urugwajczyk w historii, cieszyć się tytułem dla najlepszego piłkarza roku, a przynajmniej stałby się poważnym graczem w walce o Złotą Piłkę FIFA (w styczniu 2011 to trofeum zostanie przyznane po raz pierwszy, podjęto decyzję o połączeniu plebiscytów FIFA World Player i Złotej Piłki France Football). Niewiele zabrakło… Niewiele zabrakło też rok temu, by Diego cieszył się z transferu do Realu Madryt albo Barcelony. Oba kluby, zrażone patem w negocjacjach z Valencią w sprawie kupna Davida Villi, bliskie były decyzji o wykupieniu Urugwajczyka z Atletico. Klauzula odstępnego wynosząca 36 mln euro odstraszyła jednak gigantów. Real zainwestował 35 mln w Karima Benzemę, a Barcelona 50 mln (i dołożyła kartę Samuela Eto’o) w transfer Zlatana Ibrahimovicia. Żaden z nich nie sprawdził się w nowych klubach… Karierę Forlana najlepiej opisuje słowo „prawie”… Prawie złapał Pana Boga za nogi, kiedy w styczniu 2002 roku zamienił Indepediente na Manchester United za 11 mln euro. Prawie zrobił w Premiership karierę (mógłby coś na ten temat powiedzieć Jerzy Dudek). Następnie grał w prawie czołowych klubach La Liga (Villareal i Atletico Madryt), i choć w każdym z nich sięgał po trofeo pichichi dla najskuteczniejszego snajpera ligi hiszpańskiej oraz po Złotego Buta dla najlepszego strzelca wszystkich lig europejskich, to wciąż uważany był za napastnika prawie ze światowej czołówki. Z powodu tego ostatniego „prawie” (oraz prawie odpowiedniego wieku) prawie zdecydowały się na jego zakup Real Madryt i Barcelona. W tym sezonie zdobył prawie najbardziej prestiżowe trofeum w klubowej piłce europejskiej. Podczas Mundialu w RPA prawie urzeczywistnił życzenie swojego ojca. Urugwaj prawie zdobył medal, a sam Diego (będąc prawie zdrowym) prawie został królem strzelców imprezy. Tego „prawie” prawie się pozbył, kiedy… prawie trafił z rzutu wolnego w 93 minucie „prawie finału”. Wszystkie te „prawie” sprawiają, że Diego Martin Forlan Corazo może czuć się piłkarzem prawie spełnionym… I tylko szkoda, że „prawie” robi wielką różnicę…
Kolejną atrakcją turystyczną, polecaną często w Sztokholmie, jest Globen. Chciałabym krótko omówić ten aspekt i powiedzieć Wam czy moim zdaniem warto jest wydawać na to pieniądze. Jak powszechnie wiadomo Sztokholm jest drogim miastem. Wstęp do muzeum czy innej atrakcji turystycznej kosztuje w granicach 100 koron za osobę (50 zł). Dlatego moim zdaniem lepiej jest przygotować się dobrze do tej podróży i jeszcze przed wyjazdem przeanalizować co warto zwiedzić, a czego nie. Mam nadzieję, że Wam trochę w tym pomogę. W różnych postach będę opisywała te atrakcje turystyczne, które zdążyłam poznać osobiście. Napiszę Wam moją opinię na ten temat, ceny oraz podam linka do strony obiektu. Pierwszy taki post opublikowałam kilka dni temu i dotyczył on Muzeum Vasa. Dzisiejszy materiał, jak wspomniałam na początku, dotyczyć będzie Globen. Zacznę od tego czym jest Globen i jaka jest geneza jego powstania. Tak naprawdę to główny obiekt stanowi ogromna arena, w której odbywa się większość imprez w Sztokholmie. Hokej, koncerty, Monster tracki, uroczyste gale, X-Factor, Szwedzki Idol itd itd. Budynek został oddany do użytkowania w 1989 roku, czyli jeszcze w czasach prehistorycznych, kiedy to Polska mogła się pochwalić jedynie Stadionem Dziesięciolecia. Ze względu na spektakularną konstrukcję i unikalny kulisty kształt budynek został mianowany symbolem Sztokholmu i Szwecji. Według informacji podanych na stronie internetowej budowla ma średnicę 110 m, wewnętrzną wysokość 85 m, a objętość 600 000 m3. Jako ciekawostkę Szwedzi dodali informację, iż wypełnienie tej areny wodą z kranu zajęłoby 40 lat. Mhmmm, aż korci by sprawdzić. Ale wracając do tematu. Obecnie wewnątrz poza imprezami i eventami, można spożyć posiłek. Do wyboru mamy kilka restauracji i kafejek. Ale nie sama arena jest tak naprawdę magnesem dla turystów. Największą atrakcją jest możliwość odbycia krótkiej podróży dookoła kulistej budowli. Pisząc dookoła mam na myśli "spacer w chmurach", bo właśnie skyview jest tym, na co pewnego dnia się skusiłam. Wycieczka odbywa się w oszklonej gondoli, która ma kształt kulisty, tak jak budynek, wzdłuż którego porusza się na specjalnych szynach. Muszę przyznać, że patrząc na to wszystko z ziemi wrażenie odniosłam niesamowite. Pewnie dlatego nie mogłam się doczekać jak sama znajdę się na szczycie Globen i rzucę okiem na panoramę Sztokholmu. Jak pomyślałam, tak uczyniłam. Wraz z moimi przyjaciółmi udaliśmy się pewnego październikowego dnia na podbój kosmosu :) Podam teraz cenę jaką trzeba zapłacić za tą przyjemność: Dorośli: 130 koron Dzieci (4-12 lat): 100 koron Emeryci ( +65 lat): 100 koron Prywatna gondola (max 16 osób): 1950 koron. Wycieczka z szampanem (2 osoby + butelka szampana): 1055 koron Przed wejściem na pokład zostaliśmy uraczeni, krótkim, propagandowym filmem na temat Globen Arena. Całe szczęście trwało to jedynie 5 minut i mogliśmy ruszyć dalej. Podekscytowana zajęłam strategiczne miejsce koło okna (haha wszystkie miejsca są koło okna, więc nie musicie się martwić) i ruszyliśmy w górę. Gondola porusza się z zawrotną prędkością raczkującego niemowlaka, więc bez obawy zdążycie zrobić zdjęcia. Ekscytacja trzymała się mnie dosyć długo. Pomimo okropnej pogody nie mogłam się doczekać, aż dojedziemy na sam czubek. Dzielnie pstrykałam zdjęcia, mimo że deszcz zachlapał szybę. Z radością pozowałam do pamiątkowych fotek, a także pomogłam innym turystom w uwiecznieniu przygody ich życia. Po jakiś kilku minutach zaczęliśmy zbliżać się do szczytu. Emocje sięgały zenitu, co to będzie? Być na samym wierzchołku, to jak być na dachu świata....okej przynajmniej tego w Sztokholmie. I kiedy już prawie mieliśmy DOJŚĆ do celu, coś zgrzytnęło, stuknęło i gondola się zatrzymała. Zepsuła się-pomyślałam w panice. Rzuciłam okiem na współtowarzyszy, ale nie zauważywszy żądnych sygnałów świadczących o ataku stresu, lekko się rozluźniłam. Czas upływał niemiłosiernie, sekunda za sekundą, aż doszliśmy do minuty. Kiedy nadal nic się nie działo zaczęły się publiczne dywagacje. Co , dlaczego, kiedy....Teorie były różne. Od awarii, po chwilowy przystanek na drodze do celu. Jedna jednak zaniepokoiła mnie najbardziej. Nie wiem kto pierwszy wypowiedział te słowa, ale ten ból w klatce piersiowej pamiętam do dziś. Brzmiały one mniej więcej tak: A może to już koniec trasy i zatrzymaliśmy się po to żeby podziwiać widoki? Gdy usłyszałam te słowa krzyknęłam głośno: Nieeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!! No dobra, nie krzyknęłam, ale sobie pomyślałam. Bądź co bądź poczułam ogarniający mnie lęk. A jeżeli to prawda? Jeżeli nigdy nie dojedziemy na czubek? Nie chciałam w to wierzyć. Przecież taki był cel tej wyprawy, żeby stanąć na szczycie Globen. Czas upływał nieubłaganie, turyści wokół mnie pstrykali zdjęcia, a mnie ogarniała coraz większa rezygnacja. Kiedy po kilku minutach gondola drgnęła i ruszyła w dół wiedziałam, że nie ma już żadnych szans. Na ziemię wróciłam pokonana....I pomijając fakt, iż nie polecam wycieczki na jakikolwiek punkt widokowy w środku października w Szwecji, dla mnie zdobycie Globen było tylko marną imitacją tego co mogło nas spotkać na szycie gdybyśmy tam rzeczywiście dotarli. Ostateczną decyzję zostawiam Wam, ale dla mnie jest to po prostu strata pieniędzy i czasu. Gdybyście się jednak zdecydowali to Skyview jest czynny: * Informacje podane są na podstawie danych ze strony internetowej obiektu. Stan na styczeń 2013. Codziennie od 09 do 18, a w soboty od 10 do 15. Niedziela zamknięte. Dojedzie tam natomiast: Metro nr 19 Kierunek: Hagsätra.
Dwa nowe spoty reklamowe miały swoja premierę w najlepszym czasie antenowym. Kampania emitowana będzie w stacjach – TVP, Polsat, Polsat Sport, TVN, TVN 24 ,TVN Turbo, Discovery, National Geographic. 'Jesteśmy zadowoleni z dotychczasowych efektów kampanii reklamowej 'Prawie jak'. Chcieliśmy ją odświeżyć w oczach odbiorców, stąd pojawienie się kolejnych, nowych spotów. Dobrym przykładem pozytywnego przyjęcia spotów jest wykorzystywanie, w różnych kontekstach, zwrotu 'prawie jak' w języku potocznym odbiorców reklamy' – mówi Krzysztof Rut, dyrektor do spraw korporacyjnych Grupy Żywiec Za stronę kreatywną kampanii odpowiada agencja Just, za zakup i planowanie mediów – dom mediowy Zenithmedia.